czwartek, 24 lipca 2014

Nie poddaje się, wciąż walcze.

Smutek, ból, rozpacz są to trzy rzeczy, które towarzyszą mi w życiu. Przez te kilka lat dużo się wycierpiałam. Dlaczego nie mogłam żyć w normalnej rodzinie? Zawsze przed snem zadaję sobie to pytanie. Dlaczego nikt mnie nie chce, aż taka pojebana jestem? Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie. Więc wysłuchajcie mojej historii.
Jako dziecko zawsze byłam spychana na bok. Nikt się mną nie zajmował, oprócz Harrego. Mojego brata. Kilka lat później zmarł. Popadłam w rozpacz. Rodzice przestali się mną interesować. Oddali mnie do domu dziecko. Siedzę tu, aż do tej pory. W moim sercu cały czas jest Harry. Tak naprawdę to on zaczął się mną opiekować. To on mnie karmił, zaprowadzał do przedszkola. W szkole dużo osób twierdziło, że żyłam w patologi. Niestety to prawda. Matka zawsze sprowadzała do domu kolesi. Ojciec pił. Nie mieliśmy kasy, nawet na jedzenie. Brat zarabiał. Jeździł na wiśnie, roznosił ulotki. Robił to co było możliwe. On był moim jedyny przyjacielem. Zastępował mi matkę, ojca, babcie, dziadka, znajomych. Gdy oddali mnie do domu dziecka, znienawidziłam ich jeszcze bardziej. Nie pojawili się na pogrzebie syna. Nie przeżywali tego. Nie uronili ani jednej łzy. Mieli to wszystko w dupie. Jednak ja nikomu nie ufałam. Lecz ten dzień zmienił wszystko. Od kilku lat na mojej buzi pojawił się uśmiech.
-Kochanie mam dla ciebie niespodziankę. - powiedziała opiekunka ośrodka
-Jaką?
-Znalazła się dla Ciebie rodzina. Chcą się spotkać dziś.
-Naprawdę? Zabiorą mnie ze sobą?
-Prawdopodobnie jeszcze dziś. Idź się pakuj, bo za godzine mają już tu być.
Cała podekscytowana poszłam do pokoju się spakować. Myślałam kim oni będą. Oby mnie pokochali. Może uda się mi odbudować zaufanie. W końcu będę szczęśliwa. A oni niech się w piekle smażą.
2 godziny później
Dowiedziałam się, żę będe miała czwórkę rodzeństwa. Państwo Malikowie są wspaniali. Oby reszta rodziny mnie polubiła. Pojechałam do mojej nowej rodziny.
*
-Witaj w swoim nowym domu. Podoba Ci się?
-Tak bardzo.
-Zayn, Safaa, Waliyha, Doniya chodźcie się przywitać. 
-Miło mi cię poznać. Cieszę się, że jest jeszcze jakas dziewczyna w naszej rodzinie. Musimy poplotkować i pogadać. 
-Mi też was miło poznać. Cieszę się, że jestem tu z wami. już was kocham hahah. 
-My Ciebie też. 
-Chodź pokażemy ci pokój. 
-Jak tu wspaniale. Jeszcze mamy obok siebie pokoje. Mhm 
-Rozpakuj się i zejdź na dół na kolacje. 

Zaczęłam się za układanie ciuchów, książek i innych rzeczy. Dziewczyny mnie polubiły to już coś. Zayn też jest całkiem spoko.

 Czas na kolacje. Siadłam obok *Doniyi, naprzeciwko Zayna. Miło mi się z nimi rozmawiało. Po zjedzeniu poszłam do siebie do pokoju. Siadałam na parapecie i wyciągnęłam gitarę. Zaczęłam grac i śpiewać. Nie wiedziałam kiedy do pokoju wszedł mój braciszek. 
-Ładnie śpiewasz.
-Dziękuję, co tu robisz?
-Przyszedłem zobaczyć co robisz.
-Widzisz.
-Zaśpiewajmy razem piosenkę Over Again.
-Ładnie śpiewasz Zayn. 
-Dziękuję. 
-Dobranoc siostrzyczko. Pamiętaj, ze zawsze możesz na nas liczyć. 
-Branoc, kocham cię. 
Teraz przy sobie mam wspaniałe osoby. Po mału zapominam o przeszłości. Trzeba, żyć dalje i się nie poddawać. Taki jest właśnie mój cel.
-----------------------------------------------
*Doniyi niestety nie wiem jak odmienia się jej imie. Wybaczcie. 
Podoba Ci się? Skomentuj. Zapraszam Dziękuję za 2 nominacje. Kocham was.♥

środa, 23 lipca 2014

Uśmiechnij się, aby zmienć świat. x

Zawsze uśmiechnięta, wesoła, wygadana, a w środku smutna, zrozpaczona, nieszczęśliwa. Miała wszystko czego zapragnęła. Miała idoli, rodzinę, przyjaciół. Lecz czegoś jej brakowało. Zakochała się nieszczęśliwe, rodzice mieli ją daleko. Nie chciała dalej tak żyć. Nie miała poczucia bezpieczeństwa, miłości i ciepła. Postanowiła się wyprowadzić. Rodzice wszystko opłacili i co miesiąc postanowili jej wysyłać pieniądze. No tak pieniądze dla nich najważniejsze. Do szkoły miała blisko, mieszkała obok Sophii. Swojej przyjaciółki. Mogła jej powiedzieć wszystko. Dziewczyna znała wszystkie tajemnice Kim. A ona ja wspierała i doradzała. Jednak jeden dzień wszystko zmienił. Jedno przypadkowe spotkanie, przerodziło się w przyjaźń.
Po szkole Kim pokłóciła się z matką. Z płaczem pobiegła do parku. Usiadła na ławce i płakała.Podszedł do niej brunet
.
-Hej, wszystko w porządku?
-Tak. Nie musisz się martwić
. A na jej ustach pojawił się fałszywy uśmiech.
-Nie okłamiesz mnie. Widzę, ze płakałaś. Chłopak spojrzał na jej nadgarstki. W oczach miał łzy.
-Mi się nie da pomóc.
-Wszystko się da kochanie. Tak w ogóle jestem Louis Tomlinson, a Ty?
-Kim West.
-Chodź na kawe i masz mi wszytsko opowiedzieć. Zresztą jesteśmy sąsiadami.

Kim zgodziła się. Opowiedziała mu ze szczegółami. Postanowił ją odprowadzić do domu.
-Jeżeli masz zamiar się ciąć to weź moją ręke, spójrz mi w oczy i zadaj mi tyle ran ile zrobiłaś sobie. Zamilkła. Zaczęła płakać, wtuliła się w jego tors.
-Dziękuję.
*
Spotykali się codziennie. Nie odstępowali się na krok. Ufała mu, a on jej. Nie mieli przed sobą tajemnic. Kto wie może kiedyś będzie to pani Tomlinson.

-----------------------
Hej, kochani. x Jak wam mijają wakacje? Jak wiecie dziś jest 4 rocznica chłopaków. Strasznie się cieszę, że tak dużo osiągneli. x
Zapraszam do komentowania imaginów. x Pozdrawiam.



poniedziałek, 14 lipca 2014

Nasze drogi się złączą! ♥

Przeczytaj notkę pod postem ! Ważne !
Nie kurwa nie mogę w to uwierzyć. Prosze cie wyjdź z mojego mieszkania.
Prosze cie. To był głupi błąd. Byłem pijany.
Kurwa głupi błąd. Ty debilu zdradziłeś mnie. Wyjdź i nie wracaj.
Pamiętaj Kocham Cię. Żegnaj.
Jej jedyna miłość zdradziła ją. Myślała, że to sen. Poszła do łazienki. Weszła pod prysznic. Ne radziła sobie. Zaczeła się ciąć. To już dla niej druga tragedia. Ledwo co zaczeła ufać ludziom. Była wrakiem człowieka. Przytłoczyło ją to. Od nikogo nie odbierała telefonów.

*Oczami Louisa*

Jak mogłęm to zrobić. To był tylko błąd. Kocham ją. Nie mogę bez niej żyć. Ona jest całym moim światem. Ona utrzymuje mnie przy życiu. W mojej głowie jest jej uśmiech, jej zielone oczy. Nie zapomnę tego jak pierwszy raz się spotkaliśmy. Nie mam już dla kogo żyć.
Poszedł do domu. Wziął się zapisanie listu.
Droga Marto:
Przepraszam za to wszystko. Teraz nie będziesz musiała cierpieć. Bez ciebie nie będe mógł sobie poradzić. Ale może tobie pójdzie lepiej w życiu. Zawsze będziesz w moim sercu i na zawsze. Nigdy nie zapomnę twojego uśmiechu. Nie chciałem cie zostawiać lecz musze. Nie rób sobie krzywdy. Kochałem Cię, kocham i będę kochać. Będę tęsknił za tobą, lecz ty o mnie za pomnij. Już tęsknie. Zapomnij o człowieku który cie zdradził. Już nie będziesz cierpiała. Żegnaj na zawsze. Może kiedyś nasze drogi znów się złączą. Kocham Cię.
Twój LouLou!
Poszedł zostawić jej list z różą pod drzwi. Następnie udał się na skarpę i skoczył. Nie było dla niego ratunku.
Dziewczyna jak każdego ranka wychodziła przed dom po gazetę. Stanęła i coś ją ukuło. Podniosła list z róża, zapomniała o gazecie. Usiadła i zaczęła czytać. Z każdym słowem płakała co raz bardziej. Miała iść dziś do Tomlinsona i z nim pogadać. Chciała mu wybaczyć. Myślała że to jakiś żart, okazała się to rzeczywistość. Poszła na skarpe z listem i żyletką. Przecięła sobie żyły. Ostatnie słowa jakie wypowiedziała brzmiały: Kochanie nasze drogi się złączyły. Wybaczam Ci. Razem u Pana Boga byli szczęśliwi. Może gdyby wcześniej do niego poszła, by nie popełnili samobójstwa. Nie każdemu człowiekowi szczęścia plata figle. 





------------------------------------------------
Prosze dajcie tu komentarz http://smile-more-cry-less.blogspot.com/. Dla niej to bardzo ważne. Prosze! <3

sobota, 12 lipca 2014

Bo głupi zawsze ma szczęście.

*Wspomina*
-Mamo mogę jechać na koncert One Direction?
-Tak możesz, ile chcesz na bilet?
-Dziękuję ci bardzo. Kocham Cię. 200zł
**
Było wspaniale. Usłyszałam głos moich aniołków. Mam ich autograf. Mam z nimi zdjęcie. W końcu spełniłam swoje marzenie. 
Pokój mam cały w plakatach z nimi. Mam wszystkie płyty książki i inne gadżety. Może pojadę jeszcze na jeden koncert. Wszystko może się zdarzyć. Oby przyjechali do mojego kraju. Chce jeszcze raz im podziękować. Chce zjeść z Liamem nutelle, z Louisem marchewke, pograć na gitarze z Horanem, potargać loczki Hazzy i wygłupiać się z Zaynem. Uda mi się to zrobić. 

I udało. Szkoda, że te chwile nie powrócą. Już nie bedzie odliczania do kolejnych teledysków, następnym płyt i tras koncertowych. Już nie kupię kolejnej płyty. Pozostały mi tylko wspomnienia. Zostały pamiątki po tych wspaniałych ludzi. Mimo hejtów nie poddali się. Teraz mają wspaniałe żony, gromadke dzieci. Ale juz nie śpiewają już nie ma One Direction.
Trudno było mi się pozbierać po rozpadzie zespołu. Nie mogłam w to uwierzyć. Cały mój świat runął. Wiedziałam, że kiedyś to się skończy. Ale nie tak szybko. Nie w tym czasie. To było tak nagle. Dosłownie 8 lat temu złączono ich w zespół. Dokładnie tej daty i podczas tej godziny. Jednak to oni wybrali i tak sie stało. Mimo tego oni zawsze pozostaną w moim serduszku. Do końca życia.
-Córciu spakowałaś się?
-Tak mamo juz idę. Otarłam ostatnią łze i ze wszystkimi pudłami i walizkami zeszłam. W dwóch pudłach były wszystkie rzeczy z One Direction. One zawsze mi będą towarzyszyć.
Właśnie wyjeżdżam do Holmes Chapel. Być może znowu go spotkam. Może będzie sam, z rodziną lub z Gemmą. Może będziemy sąsiadami. Podczas drogi rozmyślam. Chce znowu ich spotkać.
-
Weszłam w do domu. Rozpakowałam się. Na ścianach powiesiłam plakaty. Plakaty z idolami. Zdjęcia z nimi i autografy. Na półce poukładałam wszystkie płyty, książki i drobne rzeczy. Do drzwi ktoś zapukał. Poszłam otworzyć, stała mała dziewczynka. Wzięła mnie za  reke i zaprowadziła do swojego domu. Wiedziałam, że ma na imię Darcy. Powiedziała, że mam ładną bluzkę. Akurat z 1D.
-Darcy gdzies się podziewała.
-Pseplasam tatusiu.
Nie wierzyłam w moich oczach łzy stanęły. Ten głos się w ogóle nie zmienił. Był taki sam, zachrypnięty, ale delikatny. Po tylu latach pamiętałam. Dalej loczki i zielone oczy, dołeczki. Poznał, że byłam fanką, po bluzce.
-Jezu Harry to Ty ? Zapytałam zapłakana.
-Tak to ja, nie wiedziałem, że rozpoznasz.
-Takiego człowieka, jak ty nie da się zapomnieć. Nigdy nie zapomnę tych dołeczków i tego glosu.
Podszedł i przytulił mnie. Brakowało mi tego. Płakałam co raz bardziej.
-Witaj sąsiadko.
Po tylu latach. Zaprosiłam go do domu. Do swojego pokoju. Opowiedziałam mu wszystko. Nie mógł uwierzyć, że ktoś jeszcze słucha ich piosenek. Nie wiezrył, że ktoś ma jeszcze plakaty, płyty, autobiografie. Przecież Directioner zostaje się na zawsze.
Okazało się, że Darcy jest córką Gemmy. Z chłopakami dalej utrzymuje kontakt. Lecz nie ma planach wrócić do kariery. I to mnie zabolało.
Mimo tego dalej byłam szczęśliwa.

--------------------------------------------------
Hej, macie kolejny imagin. Jakoś mnie wzięło na wspomnienia. Jutro dodam kolejny. Mma juz napisany. Przepraszam za wszelkie błędy. Podoba się? Skomentuj. :)

piątek, 11 lipca 2014

I hate you but I love you

-Dziecko, ja już cię nie poznaje. Co się z tobą dzieje? Jesteś taka od dwóch lat! Myślałam, że ci przejdzie! Że to tylko taki okres w twoim życiu. Ale nie! Ty pijesz, palisz i imprezujesz po nocach, dziewczyno! Prosze cię bądź tą samą, cichą, spokojną dziewczynką jaką byłaś! Co to jest w ogóle za życie?!-krzyczała matka. Heh, słysze tą gadke codziennie od dwóch lat.
-Chcesz wiedzieć jakie jest moje życie?! Jest do dupy. Jest kurwa do dupy!-krzyczałam ze łzami w oczach.-Nic, kompletnie nic nie wiesz jak to jest być mną! Nie wiesz jaka jestem! Nie wiesz do jasnej cholery po co to robie! Robie to kurwa żeby zapomnieć, żeby zapomnieć co było kiedyś! Żeby zapomnieć o moich uczuciach!-po moich policzkach spływały łzy.-Kurwa!-pobiegłam na góre i trzasnęłam drzwiami łazienki zamykając ją na klucz. Z szafki wyciągnęłam nową żyletke. Podwinęłam rękawy bluzy i ze łzami w oczach kilka razy przejechałam po nadgarstku. Krew kapała do wanny mieszając się z moimi łzami. Ktoś zapukał do drzwi.-Daj mi kurwa święty spokój!-krzyknęłam.
-Jess, to ja moge wejść?-zapytał cichutko mój młodszy brat. Od ostatniego czasu tylko z nim rozmawiałam. Tylko dla niego istniała jeszcze ta malutka cząstka starej Jess. Szybko przepukałam wanne i opuściłam rękawy aby mały nic nie zauważył.
-Chodź pójdziemy do mojego pokoju. Dobrze?-powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Mhym...-mruknął i podał i malutką ręke. Kiedy byliśmy już w moim pokoju rozmawialiśmy i śmialiśmy się z głupot jakie tylko przyszły nam do głowy. Kocham tego malucha. Ma 6 lat a zachowuje się czasem tak poważnie jak o wiele starsza osoba. Ma piękne, duże, brązowe oczy i bląd włosy. Kiedy będzie starszy na 100% dziewczyny będą się w nim zakochywać od pierwszego wejrzenia. Nagle jego cudowny śmiech ucichł. Kiedy na niego spojrzałam w jego oczkach były łzy.
-Co jest maluszku, o co chodzi?-zapytałam.
-Obiecałaś mi. Dlaczego to zrobiłaś?-powiedział drżącym głosem. Nie musiał mi mówić o co chodzi. Tylko on znał mój sekret. Tylko on wiedział, że się tne. Gdy spojrzałam w dół zauważyłam, że rękaw mojej bluzki jest zakrwawiony. Szybo wstałam, zmieniałam bluzke i zabandarzowałam nadgarstek. Kiedy skończyłam Mike'a już nie było. Domysliłam się, że poszedł na dach. Chodziliśmy tam zawsze gdy coś nas dręczyło. Otworzyłam okno i od razu go zauważyłam, nie myliłam się. Siedział skulony i cichutko łkał. Usiadłam obok niego i mocno przytuliłam nie zważając na ból, który był spowodowany od cięć na nadgarstku.
-Przepraszam Mike. Musiałam. Wszystko znów wróciło.-szepnęłam.
-Mogłaś przyjść do mnie.-szepnął nadal łkając.-Wysuchałbym cię.
-Nie myślałam. Potrzebowałam tego maluszku, potrzebowałam.-ostatnie słowo wypowiedziałam taki cicho, że nie jestem pewna czy on je usłyszał.
-Ja nie moge ci na to pozwolić zrozum, nie chce cię stracić.-spojrzał na mnie tymi pięknymi oczami.-Moge dzisiaj z tobą spać?
-Pewnie. Choć musimy się wykompać.-powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Kiedy byliśmy przy kompieli Mike przyniósł dwa, ulubione pluszaki.-Po co one są nam potrzebne?
-Myszka Miki jest dla mnie, a Myszka Minnie jest dla ciebie jeśli znów będziesz chciała sobie zrobić buu mocno go przytul i się wypłacz.-Tak kiedyś robiłam, jeszcze wtedy kiedy Mike był Malutkim bobaskiem. Mama opowiadała mu jak zwalczałam sowoje 'problemy'.
-Dziękuje, a teraz chodźmy już spać.-pokiwał głową i położył się obok mnie. Była już 22 i właściwie maluch już powinien spać. Świetnie! Mam 19 lat i śpie z misiem. Jak uroczo... Leżałam tak w milczeniu, bez żadnych emocji przez ok. 2 godz. sen nie chciał przyjść. Spojrzałam w okno. W domu na przeciwko nadal świeciło się światło. Znów zaczęłam o nim myśleć. O wydarzeniu sprzed dwóch lat. O tym dniu, w którym złamał swoją obietnice. W którym wyjechał i mnie zostawił. W którym o mnie zapomniał. Pamiętam ten dzień doskonale, jakby to było wczoraj a nie dwa lata temu. Dzień, w którym Liam Payne, mój były, najlepszy przyjaciel, którego tak kochałam, z którym odbiecałam sobie, że nigdy o sobie nie zapomnimy, że nigdy się nie zostawimy. On jednego dnia złamał obie te obietnice. A teraz? Ma nowych przyjaciół. Ja nie mam nikogo. On jest gwiazdą, ma miliony fanek, które go tak kochają. Zapewne myśli o nich częściej niż o mnie. Heh, spójrzmy prawdzie w oczy, on o mnie zapomniał. Mówił, że będzie dzwonił. Taa... zadzwonił tylko kilka razy. Miłam straszną ochote chwycić żyletke i pociąć się znowu. Ale nie moge, obiecałam Mike'owi. Mocno zacisnęłam powieki i przycisnęłam do siebie pluszaka cicho łkając. Wtedy poczułam na sobie malutkie, ciplutkie dłonie braciszka. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął po czym zamknął oczka. Nie wiem czemu ale działa on na mnie bardzo kojąco. Tylko on potrafi mnie uspokoić. Nawetnie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudził mnie ból głowy. Mike nadal spał. Połknęłam tabletke i ubrałam ten zestaw. Ręke owinęłam bandamką aby ukryć ślady po nacięciach.
Zawsze rano biegam. Na stole zostawiłam karteczke dla mamy żeby się nie martwiła, choć powinna się przyzwyczaić, że codziennie biegam. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam moją ulubioną liste. Kiedy po kilkugodzinnym biedy byłam prawie pod domem. W oczy rzucił mi się nowy samochód na podjeździe państwa Payne. Cóż, może mają gości? Ale tak wcześnie?  Ech, to ich sprawa nie moja. Nagle zadzwonił mój telefon, to była moja mama.
-Halo? Gdzie jesteś? Już powinnaś być, mam dla ciebie niespodzianke.-powiedziała podekscytowana.
-Jestem pod domem wyjżyj przez okno.-kiedy odsloniła firanke pomachałam jej z głupkowatym uśmiechem.
-Dobrze, a teraz ty spójrz przed siebie.-i rozłączyła się. Kiedy to zrobiłam moim oczom ukazał się on... nie kto inny jak Liam.
-Cześć Jess. Tak dawno się nie widzieliśmy, przeraszm, że się nie od...-nie pozwoliłam mu dokończyć. Z wielką gulą w gardle odwróciłam się i pobiegłam przed siebie. Słyszałam jeszcze za sobą jak krzyczy moje imie. Słyszałam też jak biegł za mną, ale j byłam szybsza. Uciekłam. Kiedy tylko Liam zniknął mi z oczu zaczęłam płakać. Płakać tak jak nie płakałam od dnia kiedy po raz ostatni go widziałam. Co on sobie myśli?! Że przyjedzie tu tak po prostu i mu wybacze? Jeśli tak to grubo się myli. Nienawidze go tak bardzo! Ale zarazem kocham... Wytarłam łzy i pobiegłam do parku w pobliżu. Usiadłam na huśtawce i lekko bujałam się nie myśląc. Uwielbiam to miejsce. Prawie nikogo tu nie ma. Cisza i spokój.

Oczami Liam'a.
Jestem zmęczony tym wszystkim. Chce odpocząć od wszystkiego. Pobyć z rodziną i ze starymi znajomymi. Kiedy zaparkowałem na podjeździe i wyszedłem z samochodu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dom Jess. Tak za nią tęskniłem, nie moge się doczekać kiedy ją zobacze. Po tym jak razem z rodzicami zjadłem śniadanie zadzwoniła do nas pani Smith, mama Jess, że ta powinna już wrócić. Szybko wstałem od stołu i stanąłem za świerkiem, który rosnął przed moim domem. Zauważyłem biegnącą dziewczyne. Nagle zatrzymała się przed domem i odebrała telefon. Udało mi się spojrzeć na jej twarz. To była ona. Jess. Po cichu stanąłem przed nią. Dziwie się, że mnie nie usłyszała. Kiedy zakończyła rozmowe z uśmiechem, spojrzała na mnie. Z jej twarzy momentalnie znikł uśmiech a pojawiło się zaskoczenie.
-Cześć, Jess. Tak dawno się nie widzieliśmy, przepraszam, że się nie od...-nie dała mi dokończyć odwróciła się i zaczęła biec przed siębie bardzo szybko.-Jess! Jess!-krzyczałem biegnąc. Kiedy uświadomiłem sobie, że jej nie dogonie stanąłem. Właśnie wtedy odwróciła się. Ale tyko na chwile. Zaraz potem znów zaczęła biec. Co ja takiego zrobiłem? Wróciłem do domu. Rodzice pytali mnie jak spotkanie. Ale nie powiedziałem nic. Bez słowa pomaszerowałem do swojego pokoju i zamknąłem się na klucz. Wszystkie zdjęcia z Jess sprzed dwóch lat. I wszystko wróciło. Pamiętam. Pamiętam dzień, w którym obiecaliśmy sobie, że się nie opuścimi i nie zerwiemy kontaktu. Ja to zrobiłem. Miałem dzwonić. Zapomniałem. Jestem skończonym kretynem! Jak ja mogłem jej to zrobić?! Przecież tak ją kochałem.

Oczami Jess.
Siedze tu dwie godziny ignorując wystki telefony i SMS-y. Kiedy zaczęło mnie to denerwować po prostu wyłączyłam go. Zamknęłam oczy. Takiego spokoju mi bakowało. Udało mi się o tym nie myśleć. Nie myślałam. Wiatr lekko muskał moją twarz kiedy tak siędziałam na huśtawce. Szybko otworzyłam oczy kiedy usłyszałam, że ktoś siada na huśtawce obok. To by Mike.
-Maluchu! Co tuy tu robisz?! Przszedłeś sam?-powiedziałam wystraszona.
-Tak, martwiłem się o ciebie. Wiedziałem gdzie cię szukać więc uciekłem.
-Kochanie, nie wolno ci uciekać. Nie przeżyłabym gdyby coś ci się stało. Chodźmy do domu, mama na pewno odchodzi od zmysłów.-chwyciłam małą rączkę i ruszyłam w strone domu.
-Nie uciekniesz kiedy mnie odprowadzisz?-zapytał cichutko Mike.
-Nie, zostane z tobą.-maluszek uśmiechnął się słabo i przez reszte drogi nie rozmawialiśmy.
-Mike! Gdzieś ty był? Wszędzie cie szukałam, tak samo jak ciebie Jess. Gdzieś ty była?-nic nie odpowiedziałam, puściłam tylko rączkę braciszka i powoli poszłam na góre. Położyłam się na łózku i usnęłam. Rano onudziła mnie rozmowa.
-Ja nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Widziałeś jak wczoraj zareagowała kiedy cię zobaczyła.-czy on tu przyszedł?
-Tak, wiem. Chce z nią tylko porozmawiać.
-Dobrze. Wiesz gdzie jej pokój.-potem słyszałam jak wchodzi po schodach. Odwróciłam się do okna tak by nie widział mojej twarzy. CIcho zapukał a potem wszedł.
-Cześć Jess. Słuchaj przeraszam cię za wszystko. Przepraszam cię, że cię zostawiłem. Ja...ja nie chciałem żeby to tak sie potoczyło. Tęskniłem za tobą. Prosze cie wysłuchaj mnie.Wiem, że nie śpisz.-otarłam z twarzy łzy i odwróciłam się do niego. Kiedy zobaczył moją twarz uśmiechnął się słabo.
-I co?! Myślisz, że wszystko będzie dobrze?! Nie będzie... nie miałam nikogo innego niż ty. A ty tak zwyczjanie odeszłeś.-powiedziałam siedzac na łóżku, płacząc. Nie odezwał się, jego zwrok utknął na moim nadgarstku. Dopiero teraz zauważyłam, że bandamka, którą zakryłam slady spadła. Wstałam aby wziąźć bluze ale Liam złapał mnie za łokcie i przyciągnął do siebie. Spojrzał na poranione nadgarstki ze smutkiem w oczach.
-Czy to...-zawachał się.
-Czy to przez ciebie?-powiedzialam za niego.-Nie, to tylko przeze mnie. Przez to, że za bardzo się do ciebie przywiązałam.-odparłam próbując się wyszarpać. Ale był za silny. Przyciągnął mnie bliżej swojej klatki piersiowej i zamknął w mocnym uścisku. Przez chwile próbowałam się wyszarpać ale kiedy zrozumiałam, że nie mam na to najmniejszych szans ustąpiłam. Zaczęłam płakać mocząc przy tym jego koszulke.
-Przepraszam...-szepnął po czym pocałował moją głowe.- Tak bardzo cię przeraszam.
-Nienawidze cię.-powiedziałam przez płacz.- Tak bardzo cie nienawidze.
-Wiem. Wybacz mi prosze.-pokiwałam głową wtulając się w niego nadla płacząc. Wiem, że nie powinnam tak robić ale brakowało mi go. Brakowało mi jego uścisku.
Spędziliśmy razem cały miesiąc wakacji. Liam wyznał mi miłość. Kocham go. Lecz boje się, że znów go strace.
-Jess, musze wyjechać na dwa tygodnie.-powiedział smutny.
-Oh.-tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
-Ale wróce, obiecuje.-powiedział.
-Na czas?
-Na czas. 
-Jeśli nie wymarze cię z pamięci.-pomyślałam głośno.
-Dobrze. Nie chce cię ranić wiesz?
-Wiem.
-Kocham cię.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Kocham cię.-szepnełam i wtuliłam się w jego tors.
Minęly dwa tygodnie odkąd wyjechał. Jego nadal nie ma. Czuje smutek, złość, żal, nienawiść. Nic więcej. Mija kolejny dzień. Czuje to samo, tylko dzisiaj bardziej boli. Może on tam kogoś ma? Czy na prawde mnie kocha? Czy mnie nie oszukiwał? Setki myśli zaprzątywały moją głowe. Ja tak nie moge, nie wytrzymuje. To musi się skończyć. Wzięłam kartke i długopis.


Droga mamo, Mike!
Przepraszam was za wszystko. Za wszystkie problemy. Mike, nie byłam dla ciebie dobrym autorytetem,bardzo cię przepraszam maluchu. Nie płacz po mnie bo nie warto. Uśmiechaj się każdego dnia kiedy tylko wstaniesz! Nie przywiązuj się nigdy do nikogo tak bardzo jak ja. Sam byłeś świadkiem co się ze mną działo. Tylko ty mnie uspokajałeś. Zobaczysz, że kiedyś o mnie zapomnisz. Zrób to jak najszybciej. Tak samo mamo zrób to ty. Nie byłam wam do niczego potrzebna. Tylko wadziłam wam w życiu. A tam? Mam nadzieję, że będe szczęścliwa. Prosze żyjcie dalej, a ty Mike jesteś zdolnym i mądrym chłopcem. Nie zmarnuj sobie życia i nie popełniaj tych błędów, które ja popełniłam.
Kocham was, Jess.


Chwyciałam żyletke, którą trzymałam w szafce. Przejechałam nią po nadgarstku, tak bardzo brakowało mi tego bólu. Płakałam. Robiłam raz po raz kolejne cięcia. Aż w końcu poczułam się lekka, wolna od wszystkiego. Nic nie czułam. To było wspaniałe uczucie.


Umierała. Tego właśnie chciała prawda? Bała się tego, że on ją zostawił. Że ma kogoś innego. Nie pomylała jednak o jednym. O tym, że coś mogło mu się stać. Że miał wypadek, w którym zginął. Że umarł kiedy do niej jechał.
Tego samego dnia do mamy Jess przyszła sąsiadka. Mama Liama ze łzami w oczach opowiedziała przyjaciółce co się stało. W tym czasie Mike poszedł do siostry aby jej o tym powiedzieć. Jednak kiedy zobaczył ją zakrwawioną na podłodze zaczął gołośno płakać.
-Obiecałaś mi! Jak mogłaś!-krzyczał przez łzy. Jego matka ułyszawszy to przybiegła szybko na góre. Dostała szoku.-Obiecałaś.-szepnął całując jej rany. Kiedy karetka przyjechała lekarz stwierdził zgon. To był już koniec...





*********************************************************************************
Hej, jakoś wena mnie złapała do tego :D mam nadzieje, że wam się spodoba. Ciesze się bo widze, że czytacie tego bloga i ciesze się, że rozdziały się wam podobają motywujecie mnie :D dziękuję. Wakacje mijają tak sobie ;p... nie ma co robić ale niedługo przyjeżdża ciocia z angli więc jest ok :D a no i jade do Krakowa pod koniec lipca lub początek sierpnia *,* <33
PS. założyłam nowego bloga :D jutro pojawi się pierwszy rozdział :)
presence-harry-styles.blogspot.com

środa, 9 lipca 2014

*,,Lift your heart up and save your life''

Siedziała w swoim pokoju na parapecie. Patrzyła się na gwiazdy i zapisywała swoje myśli w pamiętniku. Z każdym słowem, z każdym zdaniem coraz więcej łez się zbierało. Cios prosto w serce. Nie mogła o nim zapomnieć. Jej jedyny ukochany brat zabił się.  Ukochana osoba ja zostawiła. Była teraz zdana tylko na siebie. Nie mogła na nikogo liczyć. Popadła w depresje. Nikt nie pomagał jej. Nikt z nią nie chciał rozmawiać. Przez to się zamknęła. Liam jej głupiutki braciszek, który ją wspierał, rozśmieszał, zabierał ją z dala od kłótni zniknął. Chronił ją przed rodzicami. Przed złem. Harry miłość jej życia. Ta jedyna i ostatnia. Uciekł od niej. Zostawił tylko jakiś głupi list. Tłumaczył się, ze to nie przetrwa. Dzwonił do niej, ale ona nie chciała z nim gadać. Cały jej świat, dotychczasowe życie runęło. Zaczęła popełniać błędy. Cięła się, piła, ćpała. Robiła to co było złe. Szkołę olała. Zamieniała się w rodziców. Oni tez mieli ją w dupie. Codziennie odwiedzała grób Liama. Jednak pewnego wieczoru coś się wydarzyło. Czy przez to, zmieni swój styl bycia. Pojawił się on. Po tylu latach. Wspomnienia wróciły.
*
Siedziała na cmentarzu u brata, a przy jej boku stał ten perfekcyjny, zielonooki, lokowaty Styles. Jej była miłość.

 Dziewczyna była w szoku. Chciała się mu rzucić na szyję, ale chciała również mu wszystko wykrzyczeć. Płakała i śmiała się. Nie wiedziała co miała zrobić. Jednak to on uczynił pierwszy krok. Mocno ją przytulił. Zaczął szlochać razem z nią. Jedynie co usłyszała z jego ust to Przepraszam kochanie, popełniłem wielki błąd. Wiem jak mnie teraz nienawidzisz. Ale zrozum, że byłem wtedy głupi. Nie zasługuję na Ciebie. Nie mogłem po nocach spać. Śniłaś mi się. Chciałem jakoś zapomnieć, ale mi się nie udało. Kilka razy cie obserwowałem. Nawet pojawiłem się na pogrzebie mojego najlepszego kumpla. Stałem z tyłu. Nie chciałem, abyś mnie zauważyła. Jak wyjechałem płakałem cały czas za tobą. Popadłem w jebana depresje. Rodzice uratowali mnie przed samobójstwem.


Nastała cisza. Chłopak nic nie mówił. Łzy spływały mu po pliczkach, a ona mu wycierała koniuszkami swoich drobnych palców.

 Odpowiedziała mu  Kocham cię i wybaczam. Po czym zabrał ją do domu. Zaczęli od nowa odbudowywać związek. Zaczęła otwierać się na ludzi. Lecz nie ufała tak jak przedtem. Nikt nie wiedział, że tego wieczoru chciała się zabić to on ją uratował. Więc Victoria Payne żyła szczęśliwie z Harrym Stylesem.
--------------------------------------------
*Który podniesie twoje serce i uratuje ci życie-Diana (One Direction)
Hej, mam nadzieje, ze wam się spodoba ten imagin. Juz kompletnie nie wiem o czym mam pisać. ;-; Może podacie jakies swoje propozycje? Hmm... Czekam na jakis komentarz <3
Tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból,
Te dni, które czas wziął, nie powrócą już.

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 7

-Naprawde?-zapytała ciocia z wielkim uśmiechem.
-Taaak!
-Świetnie! Gdzie idziecie?
-Pojeździć-odparła zadowolnona.
-Mhmm... dobrze bawcie się dobrze.
-Do Skateparku się przejdziemy czy wolisz jechać?
-Wole jechać.-powiedziała i stanęła na desce. Byłam zdziwiona bo jak na jej wiek bardzo dobrze jeździła. Kiedy dojechałyśmy nikogo nie było, więc nie martwiłam się, że ktoś może zrobić jej krzywde. Po jakiejś godzinie usłyszałam śmiechy dochodzące zza kańciapy a po chwili moim oczom ukazała się cała nasza paczka.
-Hej Dc! Byłyśmy u ciebie ale twoja ciocia powiedziała, że jes... kto to jest?-spytała Am
-Hej, to jest Katy, moja nowa przybrana siostra.-powiedziałam kiedy mała chowała się za moimi nogami.
-Ojejku! Jakaś ty śliczna.-powiedział Niall.
-Dziękuje, ty też jesteś niczemu sobie.-odparła nadal nieco zawstydzona, na co wszycy się zaśmiali.
-Jeździsz?-zapytał wskazując na jej deskorolke.
-Tak, a ty?
-No, czasami. Pokażesz co umiesz?
-Mhmm...-powiedziała i zaczęła się popisywać.
-Wow, jest niezła.-powiedziała Viki.
-Dc, pójdziemy na lody?-szepnęła mi do ucha.
-Jasne! A na jakie masz ochote?
-Hymm... na miętowo-czekoladowe!
-No dobrze, to zaraz pójdziemy.
-Ale ja nie chce żeby oni też szli.-szepneła mi do ucha.
-No dobrze... Przepraszm was ale Katy was się wstydzi.-powiedziałam do Am
-Ależ nie musisz się nas wstydzić, kochanie. Ale skoro tak to do zobaczenia później.
-Ok, do zobacznia.
-Kto to był?- spytała kiedy szłyśmy do lodziarni.
-Moi przyjaciele, a co?
-Troszke się ich wstydze. Ale ten blondyn jest uroczy!-odparła na co ja zachichotałam.
-Tak, jest.-powiedziałam nadal się śmiejąc. Potem rozmawiałyśmy o różnych, głupich rzeczach.
-Mmm... jakie one są pyszne...-powiedziała Katy liżąc swoje lody.-A ty, jakie wybrałaś?
-Ja wybrałam maliowo-miętowe. Chcesz spróbować?-Katy pokiwała głową.
-Są pyszne, chcesz spróbować moich?-lody Katy także były pyszne.
-Pójdzimy na plac zabaw?-sapytała pokazując plac przed nami.
-Pewnie! Jeśli chcesz.-razem z moją przybraną siostrą bujałyśmy się na huśtawkach.
-Moge zagrać na twoim telefonie?
-Jasne, poczekaj... wejde ci tylko w gry... no, prosze. Ale moze lepiej siądź sobie na ławce żebys się nie przewróciła.
-Dobrze!- powiedziała i pobiegła na ławe, znajdującą się pod drzewem.
Minięła chyba dobra godzina, w której Katy bawiła się chyba wszędzie.
-Katy, daj mi mój telefon to napisze cioci SMS-a, że przyjdziemy dopiero na obiad. Mała dziewczynka pezeszukała wszystkie kieszenie po czym spojrzała na mnie płaczliwym wzrokiem.
-Chyba go zgubiłam.-powiedziała prawie płacząc.
Kurwa!
-W porządku, nie płacz, znajdziemy go.-powiedziałam i wzięłyśmy się za szukanie.
-Jesteś na mnie zła?-zapytała ze smutkiem w oczach.
-Nie, jestem tylko smutna bo bardzo lubilam ten telefon.
-Dlaczego?
-Bo dostałam go od mamy jeszcze przed jej...Przed tym jak odeszła.
-Tak jak moi rodzice?
-Nie, moja mama chorowała bardzo długo.
-Cierpiała?
-Chyba tak.-cholernie chciało mi się płakać!
-Przykro mi.-szepnęła i moco mnie przytuliła.
-Dziękuję, tego mi było trzeba! A teraz chodź poszukajmy tego telefonu.- puściłam jej oczko.
-Przepraszm, ja podsłuchałem troche waszą rozmowe - przestraszona odwróciłam się, stał za mną wysoki chłopak, ze spuszczoną głową, w ręku trzymał telefon... mój telefon...- a znalazłem telefon na ławce, jest twój?
-Tak, dziękuje bardzo.- Chłopak podniósł glowe, czekaj, czekaj, Seba?
-Seba? To ty?!-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Darcy? Boże, dziewczno jak ty wyrosłaś! I wypiękniałaś.-odparł z także się uśmiechając.
-Dzięki, ty też się troche zmieniłeś. Kurcze! No i masz mięśnie-zachichotałam.
-Taa... kto to?-zapytał spoglądają na Katy, która znów schowałą się za moimi nogami.
-To Katy, moja przybrana siostra.
-Aha, dawno przyjechałaś? Przecież za kilka dni jest już szkoła!
-Taa... przeprowadziałam się tu.
-Super! A gdzie twoja mama, wyzrowiała?
-Właściwie, to nie... zmarła.
-Oj, przepraszm, strasznie mi przykro.
-Nie szkodzi.
-Może chcecie iść na lody?
-Właściwie to my już by...
-Tak!-przerwała mi Katy.-Proszee....
-No dobrze!
-Ja stawiam!-powiedział Seba.
-Bez przesady zapłace za siebie i Katy.
-Nie ma mowy! Ja stawiam i koniec, kropka. Na jakie masz ochote Katy?
-Na smerfowo-śmietankowe z bitą śmietaną!
-A ty Darcy?
-Ja zapłace za siebie i...
-Nie ma mowy! Jakie chcesz?
-No dobrze, malinowo-brzoskwiniowe z bitą śmietaną.
-Ok, ja wezme miętowo-brzoskwiniowe z bitą śmietaną.
-Dc, chcesz spróbować moich?-zapytała Katy?
-Jasne! A ty moich?
-Mhym... twoje są bardzo dobre.
-Twoje też są wyśmienite!
Razem z Sebą rozmawialiśmy i tym co wydarzyło sie w wakacje tego roku, oczywiście nie powiedziałam mu o Zayn'ie. Dowiedziałam się, że Seba poznał bardzo sympatyczną i miłą dziewczyne, w której się zakochał. Dowiedziałam się także, iż będziemy razem chodzić do klasy. Kiedy spojrzałam na godzine uświadomiłam sobie, że musimy iść już do domu.
-Katy, musimy już wracać.
-Już?-powidziała smutna.
-Niestety, jutro przyjdziemy tu jeszcze raz jeśli chcesz.
-Chce!
-Ok, ale teraz się zbierajmy.
-Dobra, pa Seba!-powiedziała z uśmiechem.
-Pa mała, do zobaczenia wieczorem Darcy. Bo będziesz dzisiaj na ognisku, prawda?
-Jasne! No to do zobaczenia!
Kiedy dotarłyśmy do domu ciocia nakrywała do stołu.
-Co na obiad?-zapytała Katy.
-Pizza, sama robiłam.-pochwialiła się.
-Mmm... pyszne. O cześć Maks!
-Cześć Katy.
Podczas obiadu rozmawiała szczególnie Katy, reszta dnia minęło mi bardzo szybko.
-Dc, idziesz na dzisiejsz ognisko?-zapytał Maks.
-No, a co?
-Bo ja też ide, jedziesz ze mną? Bo ponoć mamy tam rozłożyć sobie namioty.
-A no tak... jade z tobą.
-Ok.
Zadzwoniłam do Niall'a żeby nie zajerzdzał po mnie kiedy będą jechać. Teraz tylko w co się ubrać?
Stercząc przed szafą wybrałam ten zestaw.

Oraz ten na jutro.

Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Po godzinie byłam już gotowa. Razem z Maks'em wzięliśmy dwa namioty na wszelki wypadek. Po drodze dużo romawialiśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce z samochodu właśnie wychodziła Am. Była ubrana w to.

Zaraz po niej wysiadł Seba. Bawiliśmy sie bardzo fajnie. Razem z Am wypiłyśmy całkiem sporo alkoholu.
-Nie wiedziałam, że Maks tu będzie.-powiedziała Am.
-Ja dowiedziałam się kilka godzin przed ogniskiem. 
-Nawet fajnie, że tu jest.
-Podoba ci sie?
-Co? Niee...-zapiszczała.
-Serio? Od kiedy?-powiedziałam z uśmiechem.
-Od kiedy tu przyjechał. Tylko nikomu nie mów...prosze.
-Ok, czemu nic nie mówiłaś?
-No bo on i tak nie zwróci na mnie uwagi.
-Coś ty jesteś śliczna, założe się, że kiedyś będziecie razem.
-No nie wiem, ale dzięki.
Rozmawiałysmy jeszcze o nim kiedy ktoś zaproponował abyśmy zagrali w butelke. Niall wylosował mnie.
-Ok, skarbie. Masz... przylizać się z Sebą.-spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Cóż, ilość alkoholu z mojej krwi dała się we znaki, poniewa nawet nie myślałam co robie. Podeszłam do niego i zaczęłam się z nim całować. Skończyliśmy dopiero po 2 min, ponieważ ktoś coś krzyknął. Kiedy ja zakreciłam butelką wypadło na Maks'a. Kiedy wybrał wyzwanie, bez zastanowienia sie kazłam mu pocałować się z Am. Ta spiorunowała mnie wzrokiem, ale wiedziałam, że jest mi wdzięczna. Wiele razy kazano mi pocałować się z kimś i raz nawet wskoczyć razem z Niall'em do lodowatej wody. Bawiliśmy się i piliśmy. To było naprawde udane ognisko. Co godzine coraz więcej osób szło spać do swoich namiotów. Po dwóch następych godzinach siedzieliśmy tylko ja, Maks, Am, Seba, Niall, Viki, Zayn, Dylan i jeszcze kilka osób. Zauważyłam, że Zayn co jakiś czas przygląda mi się. Czemu? Kiedy poczułam zmęczenie razem z Am i Viki poszłyśmy do namiotu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.



Szłam jakimis nieznanymi mi uliczkami, które oświetlały słabe światła lamp. Gdzie ja kurwa jestem? Szłam w milczeniu i strachu w poszukiwani jakiegoś wyjścia, kiedy usłyszałam za sobą śmiechy i rozmowy. Gdy się odwróciłam zaobaczyłam cień dwóch mężczyzn. Nagle zaczęli biedz. Szybko ruszyłam przed siebie, dysząc ze zmęczenia. Skręciłam w prawo. Przebiegi, nie zauwazyli mnie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu zatykając usta ręką. Po chwili, pchnął mnie prosto w murek. Szybko podszedł do mnie i zacisnął ręce na szyji. Przerazona zamknęłam oczy. Z każdą minutą coraz trudniej mi było oddychać. Otworzyłam oczy chcąc zobaczyć kim jest napastnik. To było straszne, nieznajoma mi twarz z wieloma bliznami. O co tu kurwa chodzi? Czego ode mnie chce?! Nagle puścił mnie i się uśmiechnął.
-Do zobaczenia. Przede mną się nie ukryjesz. Zawsze cię dopadne.-i odszedł. Osunęłam się po murze. Ni stąd ni zowąd przede mną stanęło lustro. Moja twrz nie była taka sama. Miała wiele blizn. Była taka sama jak twarz napastnika...




Hej, przepraszam, że dopiero teraz wstawiam kolejny rozdział ;c Mam sporo zajęć -,-... Jak tam wakacje wam mijają? :D Licze na chociaż 1 komentarz :) ♥

Nikt sie tego nie spodziewał *,*

Nicki była nieśmiałą dziewczyną. Również miała mało znajomych. W szkole byłą wyśmiewana. Większość zazdrościła jej, że jest bogota. Nadszedł koniec roku szkolnego.  Dziewczyna miała jechać na wakacje do cioci do Niemiec. Była szczęśliwa. Może w końcu zacznie spełniać swoje marzenia. Może pozna swoją pierwszą miłość. Nikt nie wie co się wydarzy.
                                                                               *
Zaczęła się pakować. Nie wzięła za dużo ciuchów, ponieważ chce sobie kupić nowe. Większość jej ubrań to jakieś stare spodnie i bluzki. Nie ma żadnych sukienek. Dzisiaj wieczorem ma jechać na lotnisko. Strasznie to przeżywała. Jak zawsze opisała  to wszystko w pamiętniku. Potem poszła do łazienki pod prysznic. Postanowiła umalować sobie końcówki. Jednak rodzice nie byli zadowoleni. Ale postawiła się im, z czego była zadowolona. Gotowa i spakowana czekała do wyjazdu. Szybko coś zjadała i ojciec zawiózł j na lotnisko. W samolocie czytała  ksiażkę i słuchała muzyki. Siedziała sama przy oknie. Lot się skończył, a ona już była na 'ziemi'. Przywitałą ją uściskiem ciotka. Opowiedziała jej jak minął czas. Pojawiły się Marii w domu. Zapropwadziła ją do pokoju, w którym zamieszka 2 miesiące. Po rozpakowaniu postanowiła pójść na spacer. Poszła do parku i usiadła na ławce. Wyjeła pamiętnik i znowu zaczęła pisać. Nikt nie wiedział, że ona skrywa pewną tajemnice. Z zeszytu wyjęła małą żyletkę. W internecie przeczytała o sobie kilka opini. Przjechała po nadgarsku. Na pozór grzeczna, miłą, radosna, nieśmiała dziewczyna, robi co takiego. Nikt się nie spodziewał. Na jej ramieniu była czyjaś ręka. Odwróciła się i spostrzegła blondyna.
-Hej czemu to robisz?
Nie odpowiedziała
-Nie bój się nic ci nie zrobię. Jestem Niall, a ty ?
-Nicki. Miło mi.
-Czemu to robisz?
Po długim zastanowieniu opowiedziała mu wszystko chłoapk zaprosił na kawę. Nicki skorzystała z zaproszenia. Poznali się bardziej. Nikt nie wiedział, że oni zakochają się w sobie nawzajem.
Spotykali się codziennie. Horan pomógł jej z samookaleczaniem. Wyszła z  tego. Niall mieszkał niedaleko jej domu w Londynie. Dziewczyna nigdy go nie widziała. Była troche zdziwiona. Nicki otwarła się na ludzi. Poznała wiele nowych znajomych, w tym przyjaciół Horana.
Dzisiaj byli umówieni w restauracji. Założyłą śliczną sukienkę i buty na obcasie. Wyszła. Po dotarciu zajęła miejsca naprzeciwko niego. Chłopak niespodziewanie poprosił ja o chodzenie. Zgodziła się. Przy sobie miała swoją pierwszą miłość. Razem wrócili do Londynu. Wyprowadziła się od rodziców. Żyła szczęśliwie przy boku ukochanego.

Miłość to zdobycie się na odwagę o którą siebie nie podejrzewasz.
 *****************
Hej, wybaczcie mi wszelkie błędy, ale pisałam na szybkiego. Ten imagin wymyśliłam w nocy. Może jeszcze coś dziś dodam. Kocham was xx ♥ 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Musisz stale dalej iść, bo bez walki nie ma nic!

Zbliżał się koncert moich aniołków. Miałam jechać, aż do Niemiec. Nie chciałam jechać z rodzicami. Wołałam sama. I tak się stało. W Niemczech mieszka moja ciotka. A byly wakacje więc postanowiłam zostać tam na miesiąc. Moi rodzice się zgodzili i wszystko było załatwiono. Byłam w samolocie. Na sobie miałam moją ulubioną bluzke z ulubiencem-Liamem. Kochałam go.
*
 Właśnie wylądowałam. Na miejscu czekala na mnie ciocia. Nie widziałam jej kilka lat. Tęskniłam za nią. Gdy z rodzicami się kłóciłam zawsze mogłam do nie zadzwonić i pogadać. Odpoczęłam u 'siebie' w pokoju. Po godzinie wyruszyłm na koncert. Droga zajęła mi 15 minut. Szłam piechotą, bo stadion jest nie daleko. Był to genialny prezent na moje 17 urodziny. Byłam na poczatku kolejki. Zaraz jak weszłam poszłam zająć miejsce przy scenie. Rozejrzałam się czy czasami nie ma nigdzie chłopców. Nikogo nie było. Nawet nie wiem kiedy stadion się zapełnił. Nagle światła zgasły i na scenie weszli oni. Moi idole. Zaczęli piosenkę What Makes You Beautiful., a zakończyli Diana. Podziękwali fanom za przyjście. Kto miał bilety vip, mógł wejść za scene do nich. Każdy z fanów rzucił się na Harrego. Stał również Liam z jedną fanką. Aż mi się smutno zrobiło. Reszty chłopaków nigdzie nie było.Musieli pewnie wyjść na zewnątrz do innych. Ja zaś podeszłam do Liasia i poprosiłam go o zdjecie i podpis. Jego reakcja mnie troche zszokowała. Powiedział mi, żebym poszła do chłopaków. Odpowiedziałam mu:
Wole iść do Ciebie. Bo to ty byłeś, jestes i bedziesz moim ulubiencem. To ty zrobiłes najwiacej. Masz największe serc z całej piątki w zespole. Mimo, ze masz mało fanów i tak cię nie przestane kochać. Bardzo mi smutno, ze każdy cię odrzuca. Jeżeli ty jesteś smutny to i ja. Gdy ty płaczesz to ja płaczę z tobą. Wasz koncert i  to spotkanie z tobą to jest swietny prezent  na moje urodziny. Jako ty jedyny się nie zmieniłeś. Teraz powinieneś zaprosić te osoby, które nie przyszły na twoje 16 urodziny. Powinny zobaczyć jak wiele osiągnołes w życiu. Zapamiętaj, zę nigdy nie należy się zmieniać mimo sławy. Pozostań sobą, a każdy cię pokocha. Dziękuje ci za wszystko. Dziekuję, że mogłam spełnić swoje marzenie.  Liamowi, aż w oczach łzy stanęły po mojej przemowie. Jedynie co zrobił to mnie przytulił. Mam z nim kilka zdjęć. Również mi się podpisał w moim zeszycie i na mojej koszulce. Miałam już wychodzić gdy mnie zatrzymał i powiedział: Dziękuje ci za te miłe słowa. Jeszcze nigdy nikt mi czegos takiego nie powiedział. To dzięki takim fanom jak ty nigdy się nie zmienie.
Liaś proszę cie zostań sobą. Mimo że twoi fani, jesli można ich nazwać fanami wola uciekać do kogoś jak Harry to oni nigdy nimi nie byli.

Strasznie mi się chciało płakać. Widok smutnego Liama to cos koszmarnego. Wszystko się skończyło i poszłam do domu. Dodałam vloga na YouTube i opowiedziałam wszystko cioci. Następnego dnia zaczęłyśmy zwiedzać piękne miasto. Podczas przejażdżki znów ich spotakałam. Niespodziewanie dostałam różę od piosenkarza. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i sie pośmialiśmy. Ten czas miło spędziłam.
Moim idolom zawdzięczam wszystko, to dzięki im jestem sobą. Wierzę, że marzenia można spełnić. Ja juz jedno spełniłam.
***********************************************************
Hej, łapcie nowego imagina. Mamy śliczną pogodę. Więc wiekszość czasu na dworze. Postaram się też jutro dodać jakieś opowiadanie. Nie wiem kiedy Nikola doda następny rozdział i 2 część By strong. Byle czeakć. Pozdrawiam was. xxxx

środa, 2 lipca 2014

To go zniszczyło...

Co byście zrobili gdyby to było w waszym zespole? Każdy uważał One Direction za diabełków. Wiele razy paparazzi robią im przeróżne zdjecia w dziwnych okolicznościach  oraz plotkują na różne tematy. Ale fani wiedza najlepiej. Lecz w jednej sytuacji każdy się myli. Nikt nie zna tej jednej prawdy, tego sekretu. A to wszystko stało się po przegranej w 7 edycji Xfactora.
*
Harry strasznie rozpaczał jak reszta zespołu. Louis zacząl go pocieszać. Zaczeli spedzac ze soba coraz wiecej czasu. Nikt nie pomyślał, że zaszło to za daleko. Fani uważali, że zachowują sie jak bracia. Myśleli, że tak wygląda prawdziwa przyjaźń. Żyli w błedzie. Ich łączyło coś wiecej niż przyjaźń, a była to miłość. Cierpieli na każdym kroku. Nikt nie znał tej prawdy. Bali się, że to wycieknie na zewnątrz. Ufali sobie. Harry miał przy sobie osobe, której mógł się wygadać wypłakać. Fani zaczeli wymyślać różne rzeczy na ich temat. Hejterzy nie ustępowali ze swoimi wyzwiskami. Któregoś dnia jeden z nich nie wytrzymał. Miał za sobą jedna próbę samobójczą. Drugi pomógł mu wyjść z tego. Zaczeła się nowa trasa WWA. Później zaplanowali OTRA. Modest cały czas wszystkiego pilnował. Bał się o swoich podopiecznych. Pozostała częśc zespołu prawdy dowiedziała się po kilku latach. Bali się. Ludzie wymyślali plotki, że Styles umawia się z Kendall. Louisowi Modest załatwił dziewczynę. Musiał się z nia całować, trzymać za rączke, przytulać. Hazz strasznie bał się tego, że Tommo go zostawi. Skończyła się trasa On The Road Again. Nikt nie wiedzia gdziee on jest i co robi. Zaczeli wydzwanaić do jego rodziny znajomych. Przepadł. Najbardziej z nich cierpiał Louis I jego siostra. Tak strasznie sie bali o niego. Partner Tomlinsona się zabił. Żył w ciągłym strachu. Przeciął sobie żyły. Chłopcy gdy się o tym dowiedzieli popadli w rozpacz. Zespół się rozpadł. Cały czas krążyły plotki. Louis codziennie przychodził na jego grób odwiedzał go. Obwiniał się o śmierć swojej jedynej miłości, przyjaciela.
Wszyscy poszli w Jednym Kierunku oprócz Harrego Stylesa.






Witajcie kochani! Jestem ES ale coś mnie nakłoniło do napisania o Larry'm. Ten imagin nie miał na celu urażenia kogoś. Mam nadzieje, że wam się spodoba. :) ♥

wtorek, 1 lipca 2014

Wszystko stracone....

Wraz z moich chłopakiem Zaynem, szłam z imprezy. Miałam zadzownić po taksówkę, bo Zayn był lekko wstawiony. Coś uderzyło mnie w głowę i upadłam. Pamiętam tyle, że on bił się z kimś. Lecz na marne. Ktoś mnie uprowadził. Malik został strasznie pobity. Nie wiedziałam co się dzieje i gdzie jestem. Wie, że mój chłopak wraz z przyjaciółmi szukali mnie. Dan, gość, który mnie uprowadził, zrobił mi coś strasznego. Zgwałcił mnie. I wyrzucił koło mojego domu. Dobrze, że wtedy przechodził Liam. Zabrał mnie do domu. Po czym wszystko im opowiedziałam. Cała piątka była w szoku. Następnie zawiezli mnie do szpitala, aby ,mnie opatrzyli. Lekarze zostawili mnie na obserwacje. Po 3 dniach opuściłam szpital. Wróciłam do domu mojego i Malika. Nie mogłam zapomnieć tego co mi sie stało. W nocy miałam koszmary. Nie mogłam spać. Chodziłam do psychologa, lecz to też mi nie pomogło. Zayn strasznie bał sie o mnie. Pilnował mnie na każdym kroku. 23.07.2015 r. Poszłam na most. Nie mogłam tak żyć. Gdyby nie gwałt dalej byłabym szczęśliwa. Może tam doznam spokoju. Zostawiłam krótki list.
Drogi Zaynie!
Przepraszam Cię, za wszystko. Zrobiłeś dla mnie wszystko. Pomagałeś mi na każdym kroku. Ale teraz wszystko mnie przerosło. Bałam się każdego dotyku. W nocy miałam koszmary. Pamiętaj to nie z twojej winy mnie zgwałcono. Zrobiłęś wszystko co w swojej mocy. I za to cię kocham i nie przestane. Ale teraz mi wybacz. Musiałam to zrobić. Kiedyś się tam na górze znajdziemy razem. A teraz ty znajdź sobie kogoś lepszego i z nim ułóż życie. Byłes dla mnie całym światem. Tam doznam spokojniejszego życia.
Kocham Cię, 
Twoja Jade x
Skoczyła. Nie było juz ratunku. Zayn popadł w depresje. Przyjaciele pomogli mu z tego wyjść. W swoim sercu miała tylko ją- wspaniałą Jade. Nie znalazł sobie nikogo innego. Nikt mu nie zastąpi tej jedynej. Spełnij swoje marzenie jako muzyk. Wraz z 4 znjomymi założyli zespół. Mieli Jeden Kierunek.


Najgorsza jest strata ukochanej i najbliższej Ci osoby. Nie ważne czy to brat, przyjaciel czy kobieta. Nie ważne...ta osoba znaczyła po prostu wiele w Twoim życiu...


Life

Kiedyś...

Można powiedzieć, że jestem zwykłą dziewczyną. Jak każda nastolatka chodze do szkoły. Jednak... robię coś czego niektórzy nie zrozumią. Tne się, mam do tego powody. W szkole mam niewielu znajomych, ponieważ większość mnie nie akceptuje, gdzyż lubię zespół One Direction, lub dlatego, że jestem inna. Mam swój styl, lubie farbować włosy na różne kolory i wiele innych powodów.

Wspomnienie...

Niedawno obok nas wprowadziła się jakaś pani z synem i mężem. Na dworze było gorąco, nie dziwie się jest przecież lipiec. Siedziałam w kuchni i piłam swój sok kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry, jest może mama?-zapytała sąsiadka.
-Nie, jest w pracy. Przekazać coś?
-Nie, w sumie to chciałam zapytać czy nie po pilnowałaby mojego synka, ponieważ musimy załatwić coś na mieście. Hym... a może ty mogłabyś go po pilnować? Tylko godzine lub dwie? Bardzo mi zależy.
-Dobrze czemu nie. Teraz?
-Tak. Dziękuje ci bardzo.
-Nie ma za co.-powiedziałam i poszłam ubrać buty, było gorąco więc miałam na sobie szorty, miałam iść pilnować dziecka więc wątpię żeby zwróciło na to uwagę. Siedziałam z nim już 30 min, to bardzo sympatyczny chłopiec.
-Wiem jak one się tam dostały.-powiedział. Na co ja patrzyłam na niego zszokowana. O co mu chodzi? Po chwili już wiedziałam, swoją malutką rączką dotknął moich blizn znajdujących się na udach.
-Jak-byłam bardzo zainteresowana skąd takie małe dziecko może mieć o tym pojęcie. Popatrzył na mnie smutno.
-Już je kiedyś widziałem. Moja starsz siostra miała takie i powiedziała mi, że niegrzeczni ludzie kładą je na twoim ciele, gdy są dla ciebie niemili, bo gdy ludzie są dla ciebie niemili, ty też nie jesteś miła dla siebie. Moja siostrzyczka odeszła.. Nie wiem, gdzie poszła. Mama powiedziała mi, że jest teraz na szczęśliwych wakacjach, bo tutaj była zbyt smutna. Tęskie za nią. Bardzo. Proszę, ty nie wyjeżdżaj na takie wakacje.
-Dobrze.- powiedziałam osłupiała.
-Obiecaj mi to.- powiedział ze łzami w oczach.
-Obiecuje.-powiedziałam i pocałowałam go w czoło.

Teraźniejszość...


Nadal wspominam ten dzień. Gdyby nie on, to kto wie? Może nie byłoby mnie tutaj? Teraz mam 20 lat. Od tamtego dnia minęły 4 . Kay (mały sąsiad) ma już 9 lat. Jest bardzo mądry,bardzo go lubie. Moge w sumie powedzieć, że zawdzięczam mu życie. Kiedyś często się nim zajmowałam. Za każdym razem wspominał o swojej siostrze, mówią, że niedługo go odwiedzi, z czasem mówił coraz mniej, aż w końcu pewnego dnia całkowicie uświadomił sobie, że ona nie żyje.



Hjkzbuchadlscbll, jak tam mijają wakacje? Jedziecie gdzieś? Niedługo pojawi się 7 rozdział i 2 cz. By Strong <33 ♥♥